Magia muzyki.

Data:
Ocena recenzenta: 9/10
Artykuł zawiera spoilery!

Ten film to muzyka – bez niej niemal nie istnieje. I to muzyka znakomita, z nagrodzoną Oscarem piosenką na czele. Konia z rzędem temu, kto pozostanie na nią niewzruszony.

On jest amatorskim muzykiem grającym na ulicach jakiegoś irlandzkiego miasta, jednocześnie pomagającym ojcu w warsztacie reperować odkurzacze. Prowadzi skromne życie przeżywając odejście ukochanej kobiety. Ona jest czeską imigrantką z kilkuletnią córeczką, która zarabia na życie sprzątając domy i sprzedając kwiaty przechodniom. Jej mąż został w Czechach, nie dogadywali się. Jest też pianistką. Co połączy tych dwoje? Nie trzeba być Sherlockiem, by zgadnąć, że muzyka. Nieśmiałe z początku wspólne granie, zmieni się w komponowanie piosenek i nagrywanie płyty. Urodzi się przy tym i uczucie, ale jakże specyficzne.

Ten film urzeka prostotą konstrukcji i jednoczesnym skutecznym unikaniem banału. Za każdym razem kiedy wydaje się, że można przewidzieć co będzie dalej, okazuje się, że losy toczą się innym torem. Wielkie brawa dla twórców za uciekanie od schematów, za to, że nie stworzyli po prostu kolejnego romansu! Jednak choćby nie wiem jak wymyślna była fabuła tego filmu i tak cofałaby się na drugi plan przez absolutnie fantastyczną ścieżkę dźwiękową. Muzyka jest tutaj niemal wszystkim. To dzięki niej z ekranu płyną kaskady emocji, to jej bohaterowie zawdzięczają swoistą podróż w głąb siebie, która pozwoli im podjąć kluczowe życiowe decyzje. Proste, melancholijne melodie uzupełnione wokalami Hansarda i Irglovej brzmią znakomicie i przywołują nostalgiczny nastrój deszczowej irlandzkiej ulicy, na której spotkało się dwoje ludzi na życiowych zakrętach.

Właśnie dwa wspomniane nazwiska miały znaczący wpływ na sukces filmu. Zarówno Glen Hansard, jak i Marketa Irglova to zawodowi muzycy, a nie aktorzy. Mimo to wypadają na ekranie naturalnie, szczególnie podczas gry na instrumentach, kiedy to wykonują piosenki własnego autorstwa. W takim przypadku trudno nawet mówić o aktorstwie – oni po prostu są sobą. Czy ten film ma słabe strony? Niektórym może przeszkadzać fabularna prostota, ale mnie jakoś specjalnie to nie doskwierało. Przynajmniej nic nie odwracało uwagi od płynących z ekranu dźwięków.

Zwiastun: